Najulubieńsze #marzec

Czas na ulubieńców marca 🙂 Dziś opowiem o książkach, które rozbawią Was do łez, dwóch podróżnych niezbędnikach oraz mojej wymarzonej pomadce od Coco Chanel 🙂

1. Książki.

Ostatnia Arystokratka oraz Arystokratka w Ukropie, autorstwa czeskiego pisarza Evžen Boček, to książkowe pozycje, które rozbawią Was do łez. Jest to opowieść o rodzinie Kostków mieszkających w USA, która odziedzicza rodzinny zamek. W związku z tym ojciec, matka i nastoletnia córka przenoszą się do Czech, aby żyć po hrabiowsku. Muszą odnaleźć się w zupełnie nowych rolach, a ich nieporadność w tym bywa zabawna i komiczna. Na miejscu Kostkowie poznają kasztelana Józefa, który głównie chodzi w szlafroku i zajmuje się „przeważnie niczym”, kucharkę, panią Cichą, nieustannie degustującą orzechówkę oraz ogrodnika, pana Spocka, który jest hipochondrykiem. Posiadanie własnego zamku i służby musi być fantastycznym przeżyciem. Co jednak zrobić, jeśli jest się bankrutem? Odpowiedź znajdziecie w książkach 🙂 Ja już żałuję, że nie ma kolejnej części. Uwaga! Autor ostrzega, aby nie czytać książki w miejscach publicznych… bardzo ciężko powstrzymać nagłe wybuchy śmiechu.

Książki można kupić w sklepach sieci Empik [tutaj].

2. Odżywczy balsam do ciała.

Balsam do ciała marki Resibo otrzymałam w prezencie urodzinowym. Pierwszy raz używam kosmetyków tej firmy i jestem zachwycona. Balsam idealnie nawilża moją skórę, szybko się wchłania i co dla mnie najważniejsze nie pozostawia tłustego filmu. Obłędnie pachnie tropikalnymi kwiatami. Ogromnym plusem dla tej marki jest to, że kosmetyki są organiczne. Na pewno wrócę po inne produkty. Balsam możecie kupić tutaj.

3. Napełniany flakon podróżny.

W mojej ocenie jest to genialny wynalazek. Zawsze kupuję swoje ulubione perfumy w dużych pojemnościach, ponieważ te małe są zwyczajnie nieopłacalne. Problem pojawia się, gdy wyjeżdżam na weekend lub na wakacje, albo po prostu mam ochotę mieć je w torebce. Ponieważ i tak nie ma już w niej zbyt wiele miejsca, to nie wyobrażam sobie jeszcze dodatkowo dokładać perfum o pojemności na przykład 150 ml. Sytuacja wygląda podobnie w momencie wyjazdu – taki flakon zajmuje miejsce i powoduje, że bagaż jest po prostu cięższy. Tym bardziej ucieszyłam się z kolejnego prezentu jakim jest „napełniany flakon podróżny”. Niewielka pojemność i banalnie prosta aplikacja to niewątpliwe atuty tego cuda, a dostępne są tutaj.

4. Pudełko na pędzle do makijażu.

 Kolejna bardzo praktyczna rzecz w podróży to pudełko na pędzle do makijażu. Do tej pory moje pędzle zajmowały pół kosmetyczki. Były rozrzucone i w totalnym nieładzie. W hotelach zawsze wkładałam je do szklaki, aby mogły wyschnąć po czyszczeniu i łatwiej można było ich używać. Przechowując pędzle w podręcznym pudełku łatwiej utrzymać je w czystości, ponieważ są zamknięte i nie osadza się na nich kurz.
Ten praktyczny gadżet możecie kupić tutaj.

5. Pomadka Coco Chanel.

Już długo marzyła mi się pomadka od Coco Chanel. To zdecydowanie mój bestseller! Ma piękny kolor i bardzo długo utrzymuje się na ustach. Mój numer to: 91 Rouge Coco Shine.

Który z ulubieńców marca podoba Wam się najbardziej? A może macie jakieś swoje marcowe perełki? Chętnie poczytam w komentarzach.

Udostępnij: