Gdzie spędzić romantyczny weekend nad jeziorem w Polsce?

Czasem mam wrażenie, że zapominamy w jak pięknym mieszkamy kraju. Szukamy przysłowiowych krańców świata, a mamy je na wyciągnięcie ręki.

Jestem dziewczyną, która wychowywała się nad jeziorami i strasznie za tym tęsknię. Kocham słodką wodę, ryby, kaczki i roślinność, która otacza te naturalne zbiorniki wodne.

W ostatnim czasie ogrom obowiązków sprawił, że zapragnęłam uciec na chwilę na odludzie. Moim marzeniem były spacery po lesie, czytanie książki pod dębem czy kąpiel w ciepłej wodzie. Dodatkowo obchodziliśmy z mężem drugą rocznicę ślubu i postanowiliśmy ją spędzić z dala od ludzi i zgiełku miasta.

Długo przeszukiwałam portal booking.com w poszukiwaniu idealnego miejsca. Zależało mi na tym, aby znajdowało się ono w odległości nie większej niż 300 km od Szczecina, czyli nie za blisko i nie za daleko. Drugi warunek jaki musiało spełniać to być położone nad jeziorem, a trzeci gdzieś w lesie 🙂 Tak natrafiłam na XV-wieczny Zamek Podewilsów w Krągu. Położony około 40 km na południowy-wschód od miasta Koszalin, pomiędzy dwoma jeziorami, zamek gotycki został podarowany przez księcia Bogusława X Wielkiego, za uratowanie życia, Adamowi von Podewilsowi. A legenda z tym związana jest taka:

„Otóż kiedy koszalinianie napadli na dwór księcia Bogusława X Wielkiego o mały włos książę straciłby swoją głowę, gdyby nie szybka reakcja kapitana Adama von Podewils, ratującego mu życie. W podzięce za to Adam von Podewils otrzymał od księcia Zamek w Krągu wraz z okolicznymi gruntami. Pierwotnie był to książęcy dom myśliwski.”

Inna legenda związana jest z kościółkiem przyzamkowym, w którym obecnie odbywają się msze oraz z jednym z członków rodu von Podewils:

„Jeden z hrabiów von Podewils był dla swych poddanych bardzo surowym i okrutnym człowiekiem. Gdy tylko któryś z jego poddanych ze względu na swój wiek nie miał już tyle sił, aby w pełni służyć swemu panu, dla takiego sługi nie miał on łaski. Specjalnymi względami cieszył się jedynie jego pasterz, któremu to pisemnie zagwarantował, że do końca swych dni będzie mógł przebywać na dworze. Pasterz wiernie służył swemu Panu przez całe swoje życie, a także później, po śmierci starego hrabiego, jego synowi, który okazał się jeszcze bardziej surowszy niż jego ojciec. Syn wyrzucił starego pasterza z zamku. Na prośby i błagania był nieczuły i jak kamień twarde było jego serce. I gdy tak już ostatni raz pasterz siedział przy swoich owieczkach i rozmyślał o swym ciężkim losie, ukazał mu się dziwny człowieczek- troll, który zapytał go o powód jego zmartwienia. Starzec wyżalił mu się i opowiedział całą historię i fakt, że niestety nie ma żadnego dokumentu stwierdzającego jego prawdomówność. Troll poradził, aby starzec udał się do starego hrabiego, a ten na pewno udzieli mu pomocy. Wskazał starcowi drogę i sposób dotarcia do zmarłego pana. Ucieszony starzec posłuchał rady i wg wskazówek dotarł do czarciej groty, w której dziwne postacie woziły na taczkach płonący węgiel. Tam spotkał swego starego Pana, który jako dowód swojej dobrej woli wręczył mu swoją beretkę. Starzec obawiał się jednak, że jego młody pan nie uwierzy, że spotkał się ze zmarłym hrabią. Stary hrabia postanowił przestrzec syna przed okrucieństwem oraz złym i grzesznym życiem, a starcowi obiecał, że jako dowód spotkania na dachu przyzamkowego kościółka wyrośnie brzoza. Ucieszony starzec wrócił na zamek i po długich prośbach został wpuszczony przed oblicze młodego Pana. Gdy położył beretkę na stole nagle powstał gwałtowny płomień i płonąca beretka wydrążała dziurę w stole. A przez noc na dachu kaplicy wyrosła brzoza. Na tak ewidentny dowód pozaziemskich mocy, młody von Podewils nawrócił się, a stary pasterz pozostał na dworze do końca swoich dni. A brzoza? No cóż, pozostałaby i rosłaby nadal na kościelnym dachu, gdyby nie mrozy i zimy, jakie następują tu co roku.”

 

To miejsce mnie zachwyciło i urzekło. Piękne zachody słońca roztaczające się na zamek na długo zostaną w mojej pamięci.

Hotel ma jednak kilka minusów: opłata za parking, brak wyboru jedzenia przy wykupionych posiłkach (jak dla mnie dość ciężkich i tłustych), czy brak jakiegokolwiek napoju, choćby wody do obiadokolacji – za to należało dopłacić. Natomiast jedzenie z karty restauracyjnej okazało się wyśmienite. Jednak pomimo tych kilku niedociągnięć położenie tego miejsca i jego atmosfera powodują, że mogłabym tam wrócić w każdej chwili.

Znacie więcej takich miejsc w Polsce? Chętnie poczytam o nich w komentarzach 🙂

Kombinezon – Lemoniade [tutaj]

Pamiętajcie, że na hasło MONIKA przysługuje Wam 10% zniżki na cały asortyment. Dziś pojawiła się nowa kolekcja! Udanych zakupów 🙂

 

Sweter – Lemoniade [tutaj]

Udostępnij: