Historia spodni od dresu.

Dresowe spodnie przeszły długą drogę w historii mody. Począwszy od stroju sportowego, przez wyklęty element garderoby, aż po szczyty sławy. Dziś pukają do drzwi naszej codzienności i choć obecna sytuacja zmusza nas do częstszego sięgania po ten bardzo wygodny element garderoby, to warto przyjrzeć się bliżej jego ciekawej i burzliwej przeszłości.

Historia mody nie raz już dowiodła, że ubranie nigdy nie jest tylko ubraniem. Zawsze ma w sobie to „coś”, co przyporządkowuje jego właściciela do warstwy społecznej czy grupy zawodowej. W ten sposób odzież staje się wyznacznikiem konkretnego stylu życia, a czasem nawet filozofii. Nie inaczej było z dresem.

Za prekursora w produkcji zarówno bluzy dresowej, jak i spodni uważa się francuskiego przedsiębiorcę Emila Camuset’a, który w 1882 roku założył firmę Le Coq Sportif, zajmującą się produkcją odzieży, obuwia i akcesoriów sportowych. Nazwa przedsiębiorstwa pochodzi od koguta galijskiego (tutaj), narodowego symbolu Francji. Początkowo dresy szyto z bawełnianego dżerseju. Zarówno krój jak i materiał z którego był wykonany (rozciągliwy, przewiewny i swobodny) sugerował, że jest to strój przeznaczony dla atletów. Jednak marka Le Coq Sportif od początku reklamowała go jako „niedzielny uniform”, który miał się nadawać nie tylko do parku i na spacer.

Pierwsza bluza dresowa była podobna do tej, którą znamy dziś: zapinana na zamek, ze ściągaczem u dołu i w mankietach. Dostępne warianty posiadały wykładany kołnierzyk, elastyczny karczek lub dekolt w serek. Spodnie zaś posiadały szef z przodu nogawki, dzięki czemu odrobinę przypominały kant w męskich, garniturowych spodniach. Dla komfortu noszenia u dołu nogawki znajdował się ściągacz. Nie trzeba chyba podkreślać, że dres był wówczas strojem zarezerwowanym włącznie dla mężczyzn.

W latach 20-tych XX wieku dominującą cechą stylu nowoczesnej kobiety był sportowy wygląd. Wiele dawnych poglądów i przyzwyczajeń zmieniła I Wojna Światowa, z nastaniem której zniknęły długie spódnice i ściskające talię gorsety, noszone jeszcze na początku XX wieku. Było to związane z przejęciem przez kobiety męskich obowiązków. Kobiety pracowały na roli, jako kierowcy czy operatorki maszyn. Marzyły o tym, by wyglądać jak chłopczyca, obcinając w tym celu włosy i układając je w modną fryzurę typu „bob”, nosiły kapelusze w kształci hełmów i bieliznę spłaszczającą biust. Uważały, że ubrania powinny być nieformalne i wygodne. 

W latach 50-tych XX wieku, coraz więcej osób uprawiało różnego rodzaju sporty, takie jak gra w tenisa lub w kręgle, futbol, krykiet, jazda na nartach. Nawet ci niezbyt zainteresowani przeróżnymi aktywnościami fizycznymi, chcieli wyglądać na wysportowanych i zdrowych. 

W Hollywood prawdziwy boom na stroje sportowe przypadł po emisji filmu Pat i Mike z 1952 roku (tutaj), w którym Katharine Hepburn wcieliła się w rolę nauczycielki wychowania fizycznego, wzbudzając sensację swoją wysportowaną sylwetką i stylową, sportową garderobą.

Lata 80-te XX wieku to wzrost zainteresowania zdrowym trybem życia, który przyczynił się do popularyzacji dresów, a znani projektanci zaczęli tworzyć ubrania sportowe. W miarę jak rosła liczba kobiet noszących gimnastyczne szorty, dresy i legginsy na zajęcia sportowe, ośrodki fitness zmieniały się w miejsca spotkań towarzyskich, a stroje do ćwiczeń nabierały stylu. Wygodny strój sportowy stał się niezbędnym elementem garderoby tamtych czasów (tutaj).

Aktorce Jane Fondzie, która prowadziła swój własny program sportowy w telewizji, przypisuje się popularyzację aerobiku i zmianę podejścia do wyglądu stroju gimnastycznego. Wydała również książkę i kasetę wideo oraz wprowadziła na rynek linię sportowych trykotów oraz getrów (tutaj).

Łagodzenie obyczajów i ogólnie „sportowa” atmosfera powoli doprowadziła do wzajemnego przenikania mody sportowej do codziennej. I tak oto dres z sal gimnastycznych wkroczył na ulicę.

W Polsce dres był początkowo towarem luksusowym z Zachodu. Każdy marzył o spodniach „z trzema paskami adidasa”, tymczasem w Pewex-ach był to artykuł trudno dostępny, bardzo drogi i nie każdego było na nie stać. Tutaj z pomocą przychodziły second handy. 

Gdy na początku lat 90-tych otworzył się rynek zagraniczny, do Polski masowo zaczęto sprowadzać ortalionowe dresy (tutaj). Stały się one, wraz ze „złotymi” łańcuchami zawieszanymi na szyi i torebkami-nerkami, znakiem rozpoznawczym niechlubnej grupy „dresiarzy”, skupiającej głównie osiedlowych chuliganów. 

Wydawało się, że dres już nigdy nie odzyska dobrego imienia.

W tym czasie na zachodzie dres rozwijał się i ewoluował. Nosiły go gwiazdy hip-hopu i popu, piłkarze i koszykarze. Brytyjska grupa wokalna All Saints, w połowie lat 90-tych XX wieku nosiła spodnie od dresów, crop-topy i buty do joggingu jako rodzaj uniformu, a dziewczęta w całym kraju naśladowały ich styl (tutaj). Lansowała go również Mel C z zespołu Spice Girls, posługująca się pseudonimem Sporty Spice (tutaj). W tym samym czasie Paris Hilton pokochała różowe dresy z miękkiego materiału, do których ubierała szpilki, torebki i okulary przeciwsłoneczne (tutaj).

Kto z Was pamięta te urokliwe czasy?

Kończąc swą niezwykle barwną historyczną drogę, dziś dres znów zawitał w modowe progi. Wygodne spodnie z bawełny i ciepła bluza z kapturem to idealny uniform do odpoczynku, poleniuchowania z książką, poćwiczenia jogi czy home-office’u. Modne są zarówno spodnie z szerokimi jak i wąskimi nogawkami, najlepiej z wysokim stanem i krótką bluzą, w kolorach szarym, białym, beżowym i czarnym.

Kto już zaopatrzył się w nowy dresowy komplet na najbliższy czas? Ja swój prezentuję na zdjęciach, mając wielką nadzieję zarazem, że niedługo wszystko wróci do normy, a swój dres będę wyciągała jedynie w sobotnie poranki 🙂

bluza – Reserved (tutaj)
spodnie – Reserved (tutaj)

Udostępnij: