Jazda po wulkanie Erciyes – Snowboard w sercu Kapadocji

Gdyby miesiąc temu ktoś mi powiedział, że będę jeździć po wulkanie w Turcji na snowboardzie to kazałabym mu popukać się w głowę 😉 Turcja od zawsze kojarzyła mi się z ciepłym klimatem i z trudem budowałam obraz zimowej aury tego kraju.

Już od jakiegoś czasu zastanawialiśmy się z mężem nad opcją spędzenia sylwestra w górach. Rozważaliśmy kilka opcji: Czechy, Słowację i Francję. W Czechach i Słowacji nie mieliśmy gwarancji śniegu (jak się później okazało to białego puchu napadało tam na kilka metrów), do Francji zaś daleko, ale ceny były przystępne i śnieg gwarantowany. Po długich poszukiwaniach i analizach natknęłam się na ofertę wyjazdu na narty do Turcji, w biurze podróży Itaka. Pierwsza cena jaka mi się pojawiła to 2300 zł za osobę w opcji all inclusive soft (przelot samolotem, skipassy, trzy posiłki dziennie i alkohol do kolacji – do wyboru piwo, wino i raki. Bagaż – 15 kg rejestrowanego, 8 kg podręcznego i 10 kg sportowego, więc można zabrać swój sprzęt narciarski). Dodam, że w Austrii czy Włoszech sam skipass kosztuje teraz około 200 Euro. Do tych kosztów należało jeszcze doliczyć dojazd do Warszawy ze Szczecina. Opcja wydała się kusząca, ale zastanawialiśmy się czy warto, bo nigdy nie słyszeliśmy aby ktoś jeździł na narty do Turcji. Po dwóch godzinach cena wyjazdu spadła do 2000 zł za osobę i stwierdziliśmy, że jedziemy. Do kosztów wyjazdu należy doliczyć jeszcze koszt wyrobienia wizy – około 100 zł od osoby. Wyrobiliśmy je bezpośrednio przez biuro podróży i po 15 minutach widniały już na moim koncie w strefie klienta Itaki. Tutaj możecie zobaczyć ofertę Itaki, ponieważ cały czas są organizowane wyjazdy.

Hotel

Zatrzymaliśmy się w hotelu Mirada del Monte *** położonym na wysokości 2200 m n.p.m. w Erciyes. Jest to mały, czysty i skromny hotel, z wystrojem wnętrz w stylu góralskim. Niczego w nim nie brakowało. Obsługa na najwyższym poziomie, wszyscy bardzo mili, serdeczni i przyjaźni. Jedzenie przepyszne, a widok z okna zapierał dech w piersiach. Jedyny minus (a może plus ;)) to taki, że Internet działał jedynie w lobby i restauracji. Ze względu na to, że jest to kraj spoza Unii Europejskiej, korzystaliśmy z sieci tylko poprzez wi-fi, ponieważ rachunek mógłby później przyprawić o zawał serca 😉 W lobby przez cały dzień dostępne były kawa i herbata, a w godzinach 17-18 podawano również słodkości. Hotel dodatkowo przygotował dla nas (gratisowo) zabawę sylwestrową. Wieczór z tańcem i pysznym jedzeniem, zakończony fajerwerkami okazał się wprost idealny 🙂

Stoki

Wulkan Erciyes to najwyższa góra w środkowej Anatolii, a jego wysokość wynosi 3916 m n.p.m. Kompleks narciarski to ponad 102 km tras zjazdowych, z czego 55 km ratrakowanych. Oprócz tego 11 wyciągów kanapowych i 2 gondole. Stoki to także 11 tras niebieskich, 9 czerwonych oraz 3 czarne.
Warunki narciarskie oceniam na bardzo dobre, trasy są bardzo szerokie. Jedyny minus to kamienie, które podczas silnego wiatru są odsłaniane i można mocno poniszczyć sprzęt. Niestety ucierpiała także moja deska 🙁
Spod hotelu co 15 minut wyrusza skibus, który dowozi narciarzy pod stok. Odległość do najbliższej gondoli to 200 metrów. Do hotelu można zjechać bezpośrednio z góry (poza trasą).
W weekendy trasy są czynne w godzinach 8.00 – 20.00 (część tras jest oświetlona), a w tygodniu od 9.00 do 16.00.

Ciekawostki 🙂
– w hotelu sprzęt trzymamy w pokoju. Turcy jeszcze nie są zorganizowani pod tym względem, ale nam to w ogóle nie przeszkadzało;
– kaski są obowiązkowe (nie zostaniecie wpuszczeni na wyciąg bez kasku, Turcy są pod tym względem bardzo rygorystyczni);
– kiepska komunikacja w języku angielskim;
– pamiętajmy, że jest to kraj muzułmański więc na stoku alkoholu nie kupimy;
– snowboardziści nie wpinają nogi prowadzącej w deskę, tyko trzymają ją w ręku;
– Turcy nie potrafią jeszcze dobrze jeździć, więc głównie poruszają się na jednej, niebieskiej trasie przy gondolkach;
– pamiętam, że jak zeszły chmury to nie potrafili zjechać z góry więc musieli zostać ściągnięci skuterami. To był niezapomniany widok i na samą myśl ponownie śmieję się do łez 🙂
– podobnie jeszcze nie znają wszystkich zasad, jakie obowiązują na stoku (na przykład, że nie siada się na środku stoku), ale nauczą się i tego 🙂
– w porównaniu do Europy jeździ mało dzieci;
– w weekend jest większy ruch ponieważ zjeżdżają tubylcy z Kayseri, ale i tak jest niewielki  w porównaniu do tego, co dzieje się u nas w sezonie;
– na lotnisku wojskowym w Kayseri, gdzie lądujemy warunki są polowe. Bilety są wypisywane ręcznie, ponieważ nie ma komputerów 😉 Także w kwestii nadbagażu nie ma restrykcji, także można „nagiąć” trochę wymogi 😉

Jeśli macie jakieś pytania, to koniecznie dajcie znać w komentarzach. Na wszystkie chętnie odpowiem.

Udostępnij: